poniedziałek, 29 lipca 2013

PIECYK EXCLUSIVE: 6 must have potrzebnych do blogowania

1.iPhone 

Czym innym można pstrykać fotki na Instagram?Idealnie służy również do słit foci w łazience.

2.iPad  

Ten sprzęt z kolei przeznaczony jest do robienia zdjęć w lustrze.

3. Macbook Air 
 
Jedyny słuszny komputer dla klasy blogującej,pracując na innym sprzęcie możesz już zwijać swojego blożka,jesteś plebsę.

4.Fan Page na Facebooku 

Musisz jakoś zapełnić pustkę w sercach swoich czytelników,jest to najlepszy sposób na integracje z odbiorcami.Możesz się dowartościować płynącymi zewsząd pochwałami a hejterów zdusić zarodku i zgnębić z pomocą odsieczy najwierniejszych fanów.

5.Lustrzanka (najlepiej od sponsora)
 
 Czasami przychodzi taki dzień,że musisz przestać wrzucać posty z dupy i cyknąć stylizację czy post do nowej kampanii. Wtedy etykieta blogera zabrania robienia zdjęć iCudeńkami ,trzeba dla proformy skorzystać z lustrzanki otrzymanej do testów (ku zgryzocie hejterów,ból dupy słyszę).

6. Kalendarz

Tym razem w formie papierowej,nie jakiś tam iCalendar(na wszelki wypadek gdyby nie było prądu czy cuś).Postów nie tworzy się z dnia na dzień.Prawdziwy blogger wszystko sobie rozpisuje,kiedy post sponsorowany,kiedy post z żebrolajkami bo bierzemy udział w kolejnym ustawionym przez znajomych konkursie,kiedy post zapchaj dziura bo mamy kaca po kolejnym iwencie na którym trzeba było się pokazać.



Całujcie mnie po rękach za to,że za free zdradzam wam tajniki branży.

Trzymajcie się z wujkiem Piecykiem a uczynimy z Polski drugą Irlandię...blogową.
 

Jaśnie objawiony Król blogosfery narodził się Wam.

Witajcie czytelnicy!



Jesteście tu po to by piać nad moimi tekstami i mądrością.Większego specjalisty od social media,lajfstajlu i wielkomieszczańskiego życia nie znajdziecie.Każdy mój post powinien być dla was e-ewangelią.To co powie Piecyk jest święte!




Co znajdziecie na moim blogu?

*bardzo subiektywne oceny knajp i gadżetów

*relacje z blogerskich iwentów 

*Felietony o sprawach damsko-męskich

*konkursy z nagrodami

*wszechobecną cenzurę i bany

*analizę bieżących trendów

*komentarze do wydarzeń z Polski oraz Świata

 

Spodobało się plebsowi? W takim razie jedziemy!



Historia o tym jak to Piecyk przyjechał do Warszafki

Od najmłodszych lat życie mnie nie rozpieszczało.Urodziłem się w małej wsi, gdzie większość ludzi była stara a rówieśnicy nie chcieli się ze mną bawić.Może przeszkadzała im moja megalomania,może drwili z moich planów wyjechania do Lądka Zdroju i napisaniu tam swojej pierwszej książki????
Wasz mały Piecyk czuł się nieszczęśliwy i gardził hołotą z którą nie mógł rozmawiać.Na szczęście ciocia Piecykowa zawsze miała w swej izbie zapas zacnej literatury takiej jak super express,igraszki losu czy Harlequiny.Konsumując słowo pisane utwierdzałem się w przekonaniu,że muszę zostać pisarzem.Chwilowo Lądek-Zdrój musiał poczekać,pierwszym przystankiem na mojej celebryckiej drodze krzyżowej miała być Warszafka.Spakowałem cały swój dobytek który nie był zbyt imponujący,ubrania od zacnych projektantów z bazarku takich jak Obibas,Kubota czy Dżordżio z Armeni,Nokię 3310 (dostałem ją na osiemnastkę,babcia musiała dwie krowy sprzedać byśmy mogli się udać do salonu Idei w Płońsku),flakon perfum Hatric oraz ulubione harlequiny autorstwa Penny Jordan.Cała Piecykowa rodzinka płakała na dworcu PKS jak oszalała,ojciec puszczał Zenona Martyniuka z boom box'a i krzyczał żebym w tej stolicy nie zapomniał o tym skąd pochodzę.Powiedziałem im wtedy,że zawsze będę o tym pamiętał.Kłamałem!

Pierwszą noc w mieście miałem spędzić u ciotki znajomego mej matuli.Kobieta dobijała 60,miała 8 kotów i łypała na mnie pożądliwym spojrzeniem.Zmęczony podróżą i oniemiały z wrażenia że już jestem w Warszaffce podziękowałem za możliwość noclegu i udałem się do maleńkiej klitki w której czekała na mnie pościelona wersalka.Zdążyłem się rozebrać i wejść pod kołdrę gdy nagle drzwi otworzyły się z impetem.Ujrzałem w nich swą dobrodziejkę gospodynię odzianą jedynie w koronki i piórka.Pod pachami miała prawdziwy La Busz,na nogach królowały żylaki i cellulit.Z wrażenia odbiła mi się oranżada z komunii oraz kiełbasa skonsumowana w ogórze(PKS'ie jakby kto nie wiedział).Zostało mi postawione ultimatum,albo zapłacę za nocleg w naturze albo mogę pakować się i spędzić dzisiejszą noc pod mostem(tylko którym??).

I tak oto zawarłem układ z moją matroną na zasadzie sponsoringu.Ona płaci rachunki,gotuje i zmawia za mnie pacierz,ja siedzę na tyłku i szukam pracy zgodnej z moimi aspiracjami dając jej to co mam najlepsze czyli siebie.

Mijały dni i tygodnie,ja wciąż bezrobotny,przy każdym uniesieniu czułem coraz większą traumę która mogła skutkować przerzuceniem się z trybu hetero na homo.

Nie przypuszczałem nawet,że wkrótce szczęście się do mnie uśmiechnie...podwójnie!!


c.d.n


Obrazek wykorzystany w poście pochodzi z http://elledecoration.co.za/2009/10/big-chill/